Alaksandr Pamidoraŭ

Alaksandr Pamidoraŭ

«A biez anijakaj pracy apynucca ŭ 2021-m… Składaješ «siamiejny (sam i dźvie kotki) biudžet», i razumieješ — treba rabić, a rabić niama dzie…

U kramie pad domam užo hatovyja ŭziać hruzčykam na pracu: 10 hadzin, dva praz dva. Dy da administratarki padbiahaje pradavačka, i ty čuješ jaje šept: «Andrejeŭna, ty ž hladzi. Heta ž hety, viadomy… Nu, pobač žyvie tut. Hladzi, u jaho ž ściah na ruce!»

I dalej dypłamatyčny prysud: «Dobra, my vam pazvanim…»…)))))

Chłopčyk ź intelihientnaj siamji zaŭsiody maje stasunki z bandytami. Heta aksijoma.

My ciahniemsia adzin da adnaho. Bo my — i tyja, i tyja — majem estetyku i kulturu stasunkaŭ, lubim pryhožaje ŭ najlepšym i najvyššym jaho prajaŭleńni.

Ja byŭ ślesaram, kantraloram ATK, vachcioram…

A tut pry niećviarozaj razmovie, kažu:

— Patrebnaja praca. Nu, ja znajomy z tačkami (ci dla kaho, prabačcie, vazami)…

Siabra, što pryhladaje za rajonam na Kamaroŭcy, kaža:

— Sania, nie sujsia.

— Nie, treba!

Tady jon viadzie mianie na šerahi sadaviny adkrytaha Kamaroŭskaha bazaru i prosta ŭ pieršaha z handlaroŭ pytajecca:

— Voźmieš chłopčyka na hruzčyka?

— Piješ?

— Ty dziaŭbień? Ja pierad taboju ŭžo pjany, tolki z bara vyjšaŭ!

— U aŭtorak kab a vośmaj rana byŭ.

A vośmaj rana musiš być na bazary. I heta ty prymierkavany da dakładnaj kropki handlovaj. Pracuješ «na čorna» — to-bok, niama ŭ ciabie ani sanitarnaj knižki, niama ciabie ŭ rejestry.

Naša lehiendarnaja, choć i nie nadta pryhožaja, zusim užo deficytnaja Antonaŭka i zamiežny — pryhožy, ale zusim niedeficytny Čempijon. Fota aŭtara

Naša lehiendarnaja, choć i nie nadta pryhožaja, zusim užo deficytnaja Antonaŭka i zamiežny — pryhožy, ale zusim niedeficytny Čempijon. Fota aŭtara

Hruziš i ciahnieš na kropku z padvała, z chaładzilnika jabłyki, potym vystaŭlaješ vitrynu na kropcy, potym pa haryzantali ŭžo jedzieš na skład, adtul zabiraješ na kropku jašče kolki skryniaŭ jabłyk.

Potym viartaješsia da mašyny i adtul pierakidvaješ na skład ahulnym likam ad paŭtony da dźviuch z pałovaj hetych jabłyk.

Častku viazieš potym na niz, na chałados. Uviečar zabiraješ z adnoj-dźviuch handlovych kropak niepradadzienaje — i tudy ž, na niz.

A nazaŭtra razhruzi da dziaviataj rana mašynu/furu jabłyk, zakiń na kropki.

Pačakaj, pakul kantralory nie syduć ad bramy haspadarčaj, i abačliva tudy ž, na skład, adviazi ŭ dva pryjomy pad tonu jabłyk.

A potym pierakidvaj paŭtary tony ślivy na chaładzilnik. 

Nu tak: zdolnyja ŭrazić, ale vielmi kapryznyja, z takimi pryhažunami — i kłopataŭ, adpaviedna, pa samaje nie chaču! Fota aŭtara

Nu tak: zdolnyja ŭrazić, ale vielmi kapryznyja, z takimi pryhažunami — i kłopataŭ, adpaviedna, pa samaje nie chaču! Fota aŭtara

Ślivy i žuraviny — siezonny i vielmi adkazny pradukt. Śliva vielmi chutka psujecca, jaje pryvoziać u nievialikich płastykavych paletach. Ale jany z polietylenu, śliva ciažkaja, polietylen drapaje ruki, palcy. Sok zaciakaje ŭ parepiny na skury. Davoli niepryjemna z punktu hledžańnia kaśmietałahičnaha. Žuravina — reč drobnaja. «Bananka» žuraviny važyć na paru-trojku kiło ciažiej za jabłyki. Nasypajuć «z horkaj». Prasypać nie maješ prava — tavar ža ž!)))

Tačka choć staraja, pasłuchmianaja, ale koły ŭžo nie tyja. I musiš pilnavać, kab nie nachiliłasia. Bo nachilišsia — tvajo ź jaje abryniecca.

A na Kamaroŭcy darujuć tolki adzin raz. Heta navat nie Maskva ź jaje ślaźmi. Tam śloz niama. Tam žorstka i dakładna.

«Kiroŭcy» tačak — heta chłapaki-zabijaki: mient, artyst i dva vajaki

Vo dzie i z čym ja i adčuŭ sapraŭdnuju pracu. Bo tak ja nikoli nie pacieŭ, i nichto tak nie pacieŭ — prabačcie, dy pasprabujcie! — ani na adnoj prabiežcy, ani ŭ adnym fitnesie, ani na jakoj viełavandroŭcy.

Dziakuj chieŭry, u jakuju trapiŭ: vajskoŭcy ŭ minułym — pastaŭščyk Aziz, były procipavietrany abaronca z Azierbajdžana, handlar Vova, mažny były «afhaniec», i haspadar handlu, u dalokim minułym apieratyŭny supracoŭnik Maskoŭskaha RUUS Minska, Kola, nu i ja, muzyka…

A tačka (ci, jak chočacie, voz. Chici — što heta za voz?) choć i kładziecca ručkami ŭ ruki, ale moža nie dacca.

Jak pierahruziŭ, dy nie zrazumieŭ, jak — moža ciabie nazad paciahnuć.

Ci z pandusa, jak jaje za saboju ciahnieš, nakacić, i tady biažy-biažy, chłopiec, nohi-tułava bieražy…))) Ale i tavar taksama nie musiš kinuć.

Nu i jašče pra tačku.

Tačka. Maksimalnaja vaha dla pieravozki 300 kh. Jasna, što ciahajem bolej. Ale praz paŭtara miesiaca majoj ź joj pracy na jaje pastavili novyja zadnija pavarotnyja koły. Z tarmazami.)))

A voś i maja Tačka, na jakoj stolki ton usiaho roznaha pieravieziena… Fota aŭtara

A voś i maja Tačka, na jakoj stolki ton usiaho roznaha pieravieziena… Fota aŭtara

A ciapier — pra taho, chto za «styrnom». Dyk voś, jak novy hruzčyk na bazary — uvieś bazar va ŭvazie. Usie pryhladajucca: jak ciahnieš, kolki «bananak» hruziš, jak chodziš, jak ź miascovymi razmaŭlaješ…

Nu, mianie za try dni «prałamili», u sensie, vyśvietlili, chto da ich pracavać pryjšoŭ. I padmirhvańni na rampie, i pytańni «ci nie kryŭdziać?». I jak ciahnieš z 20 «bananak» jabłyk na haru na pandusie… Pobač taki ž, ź miasam, šturchaje svajo, ale kaža: «Žyvie Biełaruś!».

Navat niejak padumaŭ, što durnaja maja hałava, treba było raniej da siabra kamaroŭskaha źviarnucca pa hetuju pracu. Bolš by karyści było.

Šmat možna raspaviadać.

I pra amal bunt z ranicy. Kali paśla viadomaha vykazvańnia viadoma kaho pa telebačańni, pra toje, što maski — heta bzdura, i možna ich nie nasić, pałova pradaŭcoŭ na Kamaroŭcy vyjšła biez masak/ekranaŭ na tvarach, pakupniki a dziaviataj taksama biez masak…

I tolki kantralory biehajuć, nie viedajuć, što rabić. Krykam kryčać na pakupnikoŭ, na pradaŭcoŭ… A im usie śpiarša śmiajalisia, a potym ledź nie da bojki dajšło. Abyšłosia.

Pamiarkoŭny narod. Navat na Kamaroŭcy. Tolki nie sa svaimi.

Treci «kasiak» nie prabačajuć. Kali ad ciabie admovilisia — ab pracy na bazary zabudźsia. Nichto nie voźmie.

Mnie, moža, znoŭ paščaściła. Ja tolki dva razy nakasiačyŭ. I toje tak, drobna.)))

Siezon skončyŭsia ŭ apošni dzień listapada. Raźličylisia, usio sumlenna.

I potym źbiraju rečy ŭžo pavolna — Kola telefanuje:

— Sania, dapamažy, treba vyjści paru dniej.

Nu, paciapleła, možna pracavać. I kaža, što pazachvareli amal usie hruzčyki na bazary. Kavidka, jaci jaho.

Vyjšaŭ apošnija dva dni. Nu i što? Ź piatnaccaci hruzčykaŭ na pracy było tolki piać. Zdarovaja kraina, što…)))

Ale jość tam takija ludzi, što ja dahetul dziŭlusia, jak pad 50 paletaŭ sadaviny ciahnie čałaviek małady — pa haryzantali i potym na niz, u chaładzilnik. Adna paleta 12 kiło važyć. Ja tak i nie sprabavaŭ.)))

My siabie nazyvali nastupnym čynam: chłapaki-zabijaki: mient, artyst i dva vajaki. Kłaniajusia za navuku.

Žartuju časam: a što jašče moh prydumać minski jaŭrej u kryzisny čas?

Pajści hruzčykam na siezon na bazar pracavać. Na sadavinu.

Vitaminy, toje-sioje…)))))

Navuka žyćcia…

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0