Andrej Lankievič — modny minski fatohraf. Jašče kolki hadoŭ tamu Andrej byŭ fotakaram, rabiŭ zdymki dla haziet. Potym jaho pracy pačali źjaŭlacca ŭ prestyžnych zamiežnych vydańniach. Zdymki jamu stali zamaŭlać mižnarodnyja ahienctvy. I tut — Lankievič vydaje fotaalbom «Pahanstva». Što? Jak? Čamu? Pra heta my pahutaryli z majstram za filižankaj kavy. Aproč vychadu knihi, čas dla razmovy byŭ darečny — blizkija Dziady.
«U peŭny momant ja zrazumieŭ, što nie naležu sabie, moj čas nie naležyć mnie»
— Andreju, pastupova ad fotakara, jaki rabiŭ repartažnyja zdymki dla haziety, ty pieraŭtvaraješsia ŭ surjoznaha čałavieka, jaki robić imidžavyja fotaprajekty. Adkul u tvaim maładym vieku takija mietamarfozy?
— Ja nie dumaju, što heta mietamarfozy, što jość padzieł pamiž žurnalistykaj i prajektami. Ja prosta pačaŭ zajmacca subjektyŭnaj žurnalistykaj, šukać adkazy na pytańni. Jak fatohraf, ja vielmi dobra razumieju, što ŭ Biełarusi mnohija temy nie raskrytyja. Mnie chočacca kancentravacca na vialikich temach, vykazvacca, davodzić ich da zavieršanych formaŭ — jak knihi, vystavy.
— Heta nie ad taho, što hazietnaja žurnalistyka, — u tym liku i fatahrafija, — adnadzionnaja, adnamomantnaja?
— I heta taksama. Ale heta prosta absalutna inšy styl žyćcia, inšaje razumieńnie času. Mnie nie chočacca žyć u takim tempie, mnie chočacca naležać sabie. Ja ŭ peŭny momant zrazumieŭ, što ja nie naležu sabie, moj čas nie naležyć mnie, ja nie naležu svaim svajakam. Ja chaču žyć harmanična z saboj, ź ludźmi, jakija vakoł mianie, z asiarodździem.
— A zaraz ty praciahvaješ zajmacca repartažnym fota, biehać, vysałapiŭšy jazyk?
— Ja rablu niejkija temy. Kali jość zamovy ad časopisaŭ
«Usio pačałosia sa zdymkaŭ Anatola Kleščuka ŭ „Źviaździe“…»
— Andreju, hetych babulečak, zrazumieła, zapisvali falkłarysty, vycyhańvali ŭ ich
— Ja pačaŭ zdymać mienavita tamu, što ŭbačyŭ: zdymkaŭ zusim niašmat! Takich, kab jany byli sabranyja, apisanyja i kłasifikavanyja. Jość archiŭnyja fotazdymki, jość repartažy, asobnyja fatahrafii maich kaleh. Mnie zachaciełasia hłybiej pajści. Čamu ja i kazaŭ pra roźnicu miž repartažnym fota i pracaj takoha kštałtu. Bo ŭ hetaj situacyi ja mahu pryjechać u viosku na try dni, parazmaŭlać ź ludźmi, vypić ich samahonu, być u ich u chacie, być imi. Heta dazvoliła mnie zrazumieć, nakolki hłybokaja tema — što jana ŭbiraje nie tolki tradycyi i abrady, ale i sakralnych žyvioł, i raśliny, i miescy, i kamiani, i kapiščy. I prosta sakralnyja abjekty — jak vałasy, skryžavańni daroh…
— Ja tak razumieju, što hety albom pabudavany kanceptualna — na hadavym kole?
— Tak, heta hod z punktu hledžańnia tradycyjnaha ładu žyćcia, tradycyjnaha pobytu biełarusaŭ apošnija
— Kab pakazać voś hety hod, kolki hadoŭ tabie spatrebiłasia?
— Kala troch na fatahrafii. A ad pačatku zdymak da vychadu knihi — kala čatyroch. Heta składany šlach. Kali b viedaŭ, to padumaŭ by jašče raz — ci chaču jaho prajści.
— A što było pieršym krokam da hetaj knihi?
— Vy nie pavierycie — hazieta «Źviazda», ź jakoj usio, možna skazać, i pačałosia! Ja hadoŭ piać ci šeść tamu ŭbačyŭ fantastyčny repartaž Anatola Kleščuka ź vioski Pahost pra abrad «Žanićba komina». Tady ŭ mianie byŭ šok: u nas u Biełarusi isnujuć tradycyi, jakim stolki hadoŭ!..
«Pahanstva — heta nie relihija, a harmaničnaje isnavańnie ŭ śviecie pryrody»
— Andrej, jakaja vysnova troch hadoŭ tvaich
— Pieršyja cerkvy na Paleśsi źjavilisia ŭ
— Skažy, chto hetyja ludzi — jakija siońnia «ženiać komin», a zaŭtra iduć u carkvu śviečku stavić?
— Heta i jość fantastyčny prykład źmieny cyvilizacyj, źmieny kultur! Heta niezvyčajnyja ludzi! Inšaja sprava, što dla ich słova «pahanstva» ničoha nie aznačaje. Ja ŭžo pačaŭ zavozić knižku jaje hierojam. I ŭ dźviuch vioskach byli dva pieršyja pytańni: «A što takoje «pahanstva?» Ja tłumačyŭ: heta vy! A dla ich heta «žanićba komina», tradycyja takaja. Usio mienš ludziej, u čyich vačach ty bačyš razumieńnie taho, što jany robiać…
— Dla niedaśviedčanaha haradskoha čałavieka pahanstva — heta niešta kštałtu
— Voś tut ja skažu vielmi prostuju reč. Toje, što jość u knižcy, — nie isnuje ŭ realnaści. I heta taksama treba vielmi dobra razumieć. Bo fatahrafija skažaje prastoru. Fatahrafija — heta vielmi subjektyŭny instrumient, jaki možna pavaročvać u roznyja baki. I ŭ našym vypadku ja fatahrafavaŭ u niejkim sensie toje, čaho niama ŭ prastory, ale jano isnuje ŭ maim ujaŭleńni, u maim adčuvańni taho, što adbyvajecca. Tamu haradskija, ci navat viaskovyja ludzi, jakija pryjeduć tudy… U knižcy, darečy, jość miescy i daty, kali možna pryjechać pahladzieć i pryniać udzieł u hetych abradach. Ale ludzi pryjeduć — i ŭbačać zusim inšuju karcinku. Jany ŭbačać ludziej u strojach, karahod, śpievy… Jany nie ŭbačać toje, što jość u knižcy. Heta budzie zvyčajny falkłorny abrad sa śpievami…
— A! Značycca, śpiecyjalna dla Andreja Lankieviča było niešta niezvyčajnaje?
— Ja prosta tak ubačyŭ heta.
— Rabiŭ pastanovačnaje fota?
— Nie, nivodnaja fatahrafija ŭ knizie nie pastanovačnaja, usie dakumientalnyja! Kali fatohraf vybiraje fatahrafičnuju movu, jon naŭmysna skažaje prastoru. Fatahrafii
«Maja babula začyniała karovu na noč i kazała, što
— Andreju, a što značycca — «jość data i miesca»?! Niaŭžo heta nastolki «nieintymnaja» reč, što pryjedzie luby čałaviek — i zmoža ŭbačyć abrad?
— U bolšaści viosak heta ŭsio adkryta, heta śviata. Pryjazdžajuć śpiecyjalisty, prosta cikaŭnyja ludzi…
— Na Kupalle navat u našaj vioscy, kali ja byŭ maleńki, unačy babuli hołyja biehali pa poli. Na takoje ž nie buduć zaprašać śpiecyjalistaŭ i Andreja Lankieviča!..
— Na žal, ja navat nie čuŭ, što takoje zachavałasia! Napeŭna ž, zastalisia niejkija takija patajemnyja rečy, ale mnie jany taksama nie adkrylisia. Ja prosta nie sutyknuŭsia z takim miescam. Ja viedaju, što jość ludzi, dla jakich pahanstva isnuje ŭ vielmi sakralnym varyjancie. Heta zbolšaha maładyja ludzi, «nieapahancy». I jany nie toje što fatohrafa — jany nikoha, akramia svajho koła ludziej, nie zaprašajuć. Ale mnie ŭ takim vypadku było heta niecikava. Mnie było cikava, kali niama ludziej, jakija źbirajucca śpiecyjalna, a jość tyja, jakija źbirajucca, bo tak rabili ich baćki, bo tak było zaŭsiody. Heta — niepierarvanaść historyi, ź jakoj u Biełarusi była zaŭsiody vialikaja prablema. Dla mianie heta było adkazam na pytańnie: adkul biarecca biełaruskaja kultura, kudy jana idzie, jakaja jana zaraz?
— Što kazać, kali na minskim kapiščy śviaščenny dub byŭ śpiłavany, a ahoń zatušany tolki pierad vajnoj…
— U centry Minska, ja b skazaŭ, kala «Dynama»!
— Sapraŭdy. A ci acaleli kamiani, jakim ludzi i ciapier pakłaniajucca ŭ Biełarusi?
— Biezumoŭna! Ich šmat pa ŭsioj Biełarusi! Heta toje, pra što my ŭžo kazali: ludzi ŭdzień iduć u carkvu, a ŭviečary jeduć da Bohavaha kamienia, pryvoziać hrošy, kładuć chleb, razmaŭlajuć z kamieniem, prosiać u jaho zdaroŭja… Heta i jość adkaz na pytańnie: chto my — pahancy ci chryścijanie? Sumieś, vielizarnaja sumieś! Adzin z adkazaŭ, čamu ja pačaŭ hetym zajmacca, bo maja babula začyniała karovu na noč na zamok i kazała, što naša susiedka — viedźma, jana ŭ žabu pieratvarajecca i moža vypić małako. I sapraŭdy, kazała jana, voś tady ja nie začyniła — i nie było małaka!.. A heta było 15–20 hadoŭ tamu! Heta adkaz, ci isnuje pahanstva zaraz. Maja mama da hetaha času rapuch, jakija sustrakajucca ŭ nas na leciščy, sadzić u viadro, kab jany tam
— Jość pahanskija zvyčai, jakija siońnia viedaje kožny biełarus, — Kupalle, Dziady, Kalady… A jakija bolš redkija ŭdałosia zanatavać tabie?
— Dla mianie adna z takich cikavych źjaŭ — heta abrad Rusalle, jaki jość na Lubanščynie, dzie jon byŭ adrodžany spadarom Vyskvarkam, jakomu vialiki dziakuj. Možna sabie ŭjavić, kali šeść viosak źbirajecca ŭ adnym miescy, kala bieraha raki. I kožnaja vioska śpiavaje pieśni, prezientuje svaju Rusałku, jakija spaborničajuć pamiž saboju. Pieramožca stanovicca hałoŭnaj Rusałkaj. Jany niasuć vianki i kidajuć u vadu, potym razryvajuć na Rusałcy hałoŭny vianok. A paśla hetyja šeść viosak na adzinym vohniščy smažać jaješniu. Nakolki heta sakramientalna! Zaraz viosak stała ci 10, ci 12 — jany ŭžo padzialilisia, sustrakajucca ŭ dvuch miescach. Jaskravy prykład, kali tradycyja, jakaja była zhublena, zaraz adnoŭlenaja — i praciahvajecca!..
— CI šmat ty spatkaŭ mistyki padčas pracy nad knihaj?
— Vokładka knižki — absalutna mistyčnaja. Na joj kabieta. I kali pahladzieć pad adnym rakursam — u jaje jość tvar. A kali pad inšym — tvar źnikaje. Jak śmierć. Čornaja žančyna ź biełym tvaram. Heta nie było zroblena śpiecyjalna, a ŭźnikła samo saboj… Usie prezientacyi knižki, jakija byli zapłanavanyja (i ja abvieściŭ piersanalna) — usie pieranieślisia, źmianili daty i miescy. U techničnaha dyzajniera Siarhieja Kandracienki, jaki davodziŭ knižku da rozumu, sapsavaŭsia manitor. Jon byŭ adviezieny ŭ ramont — i tam narmalna pracavaŭ! A kali jaho viarnuli nazad — jon znoŭ pierastaŭ pracavać! I ŭpieršyniu ŭ svaim žyćci mnie spatrebiŭsia adpačynak paśla pracy. Heta sapraŭdy było vyčarpalna.
***
Andrej Lankievič naradziŭsia ŭ 1981 hodzie ŭ Hrodnie. U 2004 hodzie atrymaŭ stupień bakałaŭra ekanamičnych navuk u BDU.U 2004–05 hadach vučyŭsia ŭ Kaŭkazskim miedinstytucie ŭ Jerevanie ŭ miežach prahramy «World Rriess Rhoto», jakuju skončyŭ na «vydatna». Supracoŭničaje ź mižnarodnymi fotaahienctvami. Vykładaje kurs fotažurnalistyki ŭ EHU. Zdymki vychodzili ŭ takich viadomych vydańniach, jak «Niew York Timies», «Lie Figaro», «Niewswiejek», «Dije Zieit», «Srijegiel», «GJeO», «Intiernational Hierald Tribunie», «Ohoniok». Mieŭ kala 50 vystaŭ u Biełarusi, Aŭstryi, Bielhii, Niamieččynie, Italii, Litvie, Polščy, Amierycy, Narviehii, Ukrainie, Francyi, Čechii, Šviecyi, Estonii.