Niaŭmolny prysud losu — nas usich u hetym śviecie čakaje najvyšejšaja miera pakarańnia. Kaho raniej, kaho paźniej — nikoha nie abminie. I niama najvyšejšaj instancyi, kab toj prysud abskardzić, niama da kaho źviartacca z apielacyjaj. Zakon žyćcia i śmierci ŭsim zrazumieły, ale niejkaja vialikaja niespraviadlivaść jość u tym, kali sychodziać ad nas ludzi z tvorčym ahmieniem u dušy, nie dapisaŭšy čarhovuju knihu, nie vykazaŭšy siabie darešty. Biez papiaredžańnia, nie padaŭšy znaku na raźvitańnie.

Tak letaś syšoŭ u inšaśviet Aleś Razanaŭ. Paet i myślar, na jakoha Biełarusi prosta paščaściła. Jaki nieasprečna isnavaŭ u biełaruskaj prastory, ale jak by pa-za časam, pramaŭlajučy svaje paetyčna-fiłasofskija manałohi kudyści ŭ budučyniu, viedučy svaje niaśpiešnyja razmovy, abaviazkova pra štości istotnaje (adno z ulubionych paetam słovaŭ) ź viečnaściu.

Apošnim časam jaho možna było sustreć u Nacyjanalnaj biblijatecy, dzie jon źbiraŭ materyjały dla novaj knihi-daśledavańnia «Śled samajeda» — pra fina-vuhorskija karani ŭ biełaruskaj tapanimicy. Kniha taja abaviazkova stałasia b jašče adnym adkryćciom, jak i ŭsie papiarednija knihi Alesia Razanava. Jon nie lubiŭ chadzić prataptanymi ściežkami, jon pa pryrodzie svajoj byŭ navataram: pradukavaŭ novyja idei, prydumvaŭ novyja słovy, vynachodziŭ novyja litaraturnyja formy. 

«Ja maju prava ŭsio zakreślić i potym nanava pačać», — śmieła abviaściŭ siamnaccacihadovy paet ź vioski Sialec Biarozaŭskaha rajona. I — pačaŭ. Z knihi «Nazaŭždy» źjavilisia na śviet niečuvanyja raniej punkciry, z «Vastryja strały» ŭpieršyniu ŭźnikli viersety i kvantemy, z knihi «Palavańnie ŭ rajskaj dalinie» — vieršakazy i znomy, z knihi «I potym nanava pačać» — źlosy. Razanaŭskija tajnapisy niaredka ŭsprymalisia ŭ štyki krytykami-kansiervatarami. Zborniku «Šlach-360» (1981), kab prabicca da čytača, spatrebilisia dva achoŭnyja pancyry — pradmova Pimiena Pančanki i paślasłoŭje Varlena Biečyka. Impulsiŭnaja paezija Alesia Razanava rvała łancuhi tradycyi, sparadžała dyskusii ŭ druku, pa joj naładžvalisia publičnyja dysputy. 

Adnoj ź pieršych zorku Alesia Razanava ŭ biełaruskim zachmaranym niebie razhledzieła viduščaja vačami i sercam Łarysa Hienijuš.

Rychtujučy da vydańnia knihu jaje pierapiski «Kab vy viedali» (vyjšła ŭ 2005-m), ja ŭ adnym ź listoŭ niespadziavana napatkaŭ hetkija słovy Łarysy Antonaŭny: «Razanaŭ mnohaabiacajučy, budziem dumać, što vyraście ŭ siłu, jakaja nam ciapier najbolej patrebnaja». Tut varta ŭdakładnić, što na momant napisańnia lista (2 studzienia 1966 hoda) budučy kłasik nadrukavaŭ usiaho čatyry vieršy, kali nie ŭličvać školnych publikacyj u «Pijaniery Biełarusi». 

Kali ja pa telefonie paviedamiŭ Razanavu pra hienijušaŭski «prahnoz», jon zachacieŭ pabačyć knihu. My sustrelisia ŭ śvietłaj pamiaci kniharni «Ŭ», paet uzvažyŭ na dałoni važki tom i tut ža prydumaŭ novy žanr: «Heta naš epistalarny epas». Trapna i dakładna. I raskazaŭ, jak jany ź siabrami ŭ pamiatnym 1968 hodzie načnym ciahnikom jeździli da Hienijuš u Zelvu. Taja sustreča zapomniłasia studentu Alesiu na ŭsio žyćcio — i hutarkaj z Łarysaj Antonaŭnaj, i jaje dabrasłavieńniem na zmahańnie za Biełaruś, i niepaŭtornym hienijušaŭskim čytańniem vieršaŭ, i nadzvyčaj mocnym enierhietyčnym polem paetki (pra pole toje jon zhadaŭ niekalki razoŭ).

U toj čas Łarysie Hienijuš dapamahaŭ stvarać epistalarny epas Jurka Hołub, jany pa-ziamlacku ščyra i ciopła pierapisvalisia i ŭ acency Razanava byli poŭnymi adnadumcami. Zrešty, Hołub bačyŭ i čuŭ jaho kudy čaściej za Hienijuš, jany razam vučylisia na fiłfaku BDU, supolna vystupali na paetyčnych viečarynach. I ŭ krasaviku 1967 hoda ŭ hołubaŭskim studenckim dziońniku źjaviŭsia hetki zapis: «Vialiki i mudry Razanaŭ — tak zavu jaho ja, a za mnoj i inšyja. Nieŭtajmavany Pahanini… Aleś, ja ciabie lublu! Łabacina ty! Ty ŭčora kazaŭ, što padrabiŭsia pad Hołuba. Dzivačok! Heta Hołub pad ciabie padrabiŭsia».

U tym ža 1968-m studentaŭ-paetaŭ zaprasili vystupić u Smalavičach. Adnak fakulteckaje načalstva nie puściła.

I Jurka Hołub emacyjna zanatavaŭ: «Aniekdot! Maŭlaŭ, Hołub, Razanaŭ, Jarac i tak stali «pritčiej vo jazyciech». Im nielha daviarać aŭdytoryju, kab «kramołu» nie nieśli. Budzie niekali što ŭspomnić!» 

Uspomnić sapraŭdy jość što. U 1998 hodzie ŭ składzie nievialikaj piśmieńnickaj bryhady nam z Alesiem Ściapanavičam daviałosia razam vystupać u Breście. Va ŭniviersitecie na sustreču źjaviłasia niepradbačanaja kolkaść słuchačoŭ — kala piacisot čałaviek, jakija nie zmahli źmiaścicca ŭ samaj vialikaj aŭdytoryi. Pakul administracyja šukała klučy ad aktavaj zały, zhubilisia mikrafony, pakul šukała mikrafony, prapała elektryčnaść… 

Ale sustreča ŭrešcie adbyłasia, i ja ź cikavaściu naziraŭ, jak paet-kłasik sychodziŭ z alimpijskich vyšyniaŭ i chitravaŭ pierad studentami, čytajučy svoj rańni vierš «Aryšt Kastusia Kalinoŭskaha»: «Usie nity ŭ suvoj, / u zaklik pahałoski / źjadnać — i stać saboj!.. / Jak zvać vas?..» 

Tut aŭtar ciahnuŭ nienaturalna doŭhuju paŭzu, niby zabyŭšysia, i aŭdytoryja nie vytrymlivała, vydychała, jak parol: «Kalinoŭski!»

Padčas sustrečaŭ u bieraściejskich škołach nas supravadžaŭ čynoŭnik z harvykankama. Jon raniej pracavaŭ dyrektaram škoły, tamu ličyŭ svaim abaviazkam instruktavać piśmieńnikaŭ pierad kožnym vystupam. Zaklikáŭ nie zakranać pierad dziećmi palityčnych pytańniaŭ, nie prapahandavać «otmieniennoj na riefieriendumie» nacyjanalnaj simvoliki. Na pytańnie, jak być z bałotam Pahonia, jakoje isnuje na Brestčynie ŭ Ivacevickim rajonie pablizu vioski Babrovičy, čynoŭnik nie znajšoŭsia, što adkazać. Ale pilnaści svajoj nie straciŭ, u vyniku vymušany byŭ pieražyć niekalki małapryjemnych chvilinaŭ.

Sprava ŭ tym, što z nami ŭvieś čas jeździŭ siabra Zhurtavańnia biełaruskaj šlachty, miły čałaviek Alaksandr Uścinavič Karyzna, jaki zahadvaŭ pierasoŭnaj kniharniaj. Za dzień Uścinavič zvyčajna pradavaŭ paŭbahažnika našych knižak — na soram zaniadbanamu ajčynnamu knihahandlu. Pilnaje voka čynoŭnika-nahladčyka vysačyła, što ŭ pierasoŭnaj kniharni možna nabyć nie tolki knihi, ale i nacyjanalnyja ściažki dy znački. I voś u svajoj byłoj rodnaj škole jon davoli ahresiŭna staŭ čaplacca da Uścinaviča: «Vy po kakomu pravu niezariehistrirovannymi simvołami torhujetie? A nu svoračivajtie svoj łariok!» 

Patomny šlachcič pasłaŭ nachabnaha nieznajomca padalej, ni na chvilinu nie pierapyniajučy svajoj pačesnaj spravy. Razzłavany čynoŭnik paśpiašaŭsia ŭ aktavuju zału, dzie padletki akurat vystrailisia ŭ čerhi pa piśmieńnickija aŭtohrafy, i zapatrabavaŭ, kab vučni nieadkładna išli na ŭroki. Na što tyja družna adkazali, što ŭ ich ciapier inšy dyrektar, tamu pažadana nie pieraškadžać.

Tady čynoŭnik zapatrabavaŭ, kab Vasil Siomucha, Aleś Razanaŭ, Uładzimir Arłoŭ, Artur Volski i aŭtar hetych radkoŭ u aŭtohrafach nie pisali pažadańniaŭ, a tolki raśpisvalisia. «Ja daju vam tridcať siekund na avtohrafy», — prahučała strohaje papiaredžańnie. Na ščaście, amapaŭcaŭ pablizu nie akazałasia, i piśmieńniki zmahli dakončyć svaju spravu, lišnie nie śpiašajučysia.

Pa darozie ŭ Miensk nas čakała čatyrochhadzinnaja (!) sustreča ŭ biełaaziorskim Domie kultury, kudy syšłosia čałaviek šeśćsot.

Ludzi, padasłaŭšy haziety, siadzieli na prystupkach pamiž zapoŭnienymi radami ŭ vializnaj, jak aeradromny anhar, zale. Biełaaziorcy byli hatovyja słuchać biełaruskuju paeziju i prozu biaskonca, asabliva z vusnaŭ svajho ziemlaka Razanava (u zale byli i amatary paezii ź jahonaha niedalokaha Sialca), ale haspadynia viečaryny Nina Maciaš, pieraprasiŭšy arhanizataraŭ, zaprasiła stomlenych kalehaŭ da siabie na viačeru…

Alesia Razanava pryžyćciova nazyvali hienijem. Nie ŭ vočy, viadoma, uschvaleńniaŭ jon nie lubiŭ. Nazyvali ŭ druku. I, što dziŭna, nichto nie pratestavaŭ. Vielič Razanava razumieli ŭsie. Škada, što hienijam, jak i prarokam, časta niama miesca ŭ svajoj ajčynie — pačynajučy z 2001 hoda, paet počastu i nadoŭha źjazdžaŭ ź Biełarusi — u Hiermaniju, u Šviejcaryju, u Litvu. Ale zaŭsiody viartaŭsia. Žyćcio na łaskavym chlebie (chaj sabie i ščodrym) było nie dla jaho. 

U studzieni 2006 hoda padčas čarhovaha pryjezdu Razanava z Hiermanii (i pierad adjezdam u Šviejcaryju) my sustrelisia ŭ minskaj kaviarni «Dobryja myśli», i ja spytaŭsia, ci istotna dla paeta, jak daloka ad radzimy staić jaho rabočy stoł? I voś što pačuŭ u adkaz (jon zapisvaŭsia na dyktafon). 

«Kali tvorčaść padstupajecca, to vielmi istotna, kab toj asiarodak, u jakim heta adbyvajecca, byŭ svaim. Prosta ŭ čužym asiarodku takoha nie adbudziecca. Muza nie budzie viedać, kudy pryjści. A stałom moža być i pole, i ściežka — dzie kali što adhukniecca i zanatujecca. Prynamsi, svaje «Hanovierskija punkciry» ja pisaŭ nie za stałom, a ŭ darozie — na ściežkach, na vulicach, pierachodziačy masty, byvajučy ŭ roznych situacyjach. A za stałom tolki pierapisvaŭ toje, što na ściežkach skłałasia».

Pomniu, jak zatryvožyła mianie (dumaju, nie tolki mianie) navina, što Aleś Razanaŭ, žyvučy ŭ Hiermanii, pačaŭ pisać i pa-niamiecku. I ja pacikaviŭsia, ci nie aznačaje heta, što ź ciaham času jon budzie ŭsio bolš prysutny ŭ niamieckaj litaratury i ŭsio mienš — u biełaruskaj? Było vidno, što majo pytańnie (ci jaho farmuloŭka) paetu nie spadabałasia, ale jon nie admaŭčaŭsia. 

«Ad biełaruskaha słova ja, navat pišučy albo malujučy svaje niamieckija «Wortdichte», nikoli nie adstupaŭsia. Naadvarot, biełaruskaje słova było mnie zaŭsiody asnovaju i dapamohaju. Tut dziejničaje taki paradoks: kali ŭ movu pieramožcy iduć słovy z movy pieramožanaha, to mova pieramožcy ŭzbahačajecca. Kali ž naadvarot, dyk akazvajecca, što mova pieramožanaha biadnieje. Ja chacieŭ i, zdajecca, heta zrabiŭ, što biełaruskaja mova — u stanie pieramožcy. I toje, što rabiŭ, pisaŭ, malavaŭ niamieckimi słovami, heta dadatak da taho, što stvarałasia pa-biełarusku. Tak što biełaruskaja maja tvorčaść, i nie tolki maja, jana pabahacieje jašče i na niamiecki ŭniosak. Nie pabiadnieje, a pabahacieje».

Asobna varta skazać pra pierakłady i pierastvareńni Alesia Razanava, jaki samastojna vyvučyŭ niekalki zamiežnych movaŭ. Dziakujučy jamu, źjavami biełaruskaj kultury stali kamiedyi Šekśpira, «Hitandžali» Rabindranata Tahora, tvory sierbskich, hruzinskich, litoŭskich paetaŭ. A pierakładaŭ Razanaŭ svojeasabliva, vystupajučy chutčej sutvorcam, čym retranślataram. Skažam, pracujučy nad znakamitymi «Baładami Kukucisa» Marcelijusa Marcinajcisa, Razanaŭ tak uvajšoŭ u vobraz kulhavaha, z draŭlanaju nahoju, hieroja žemajckaha falkłoru, što sam ad jaho imia napisaŭ siem baładaŭ i źmiaściŭ ich siarod tvoraŭ Marcinajcisa!

Pomniu, jak mianie ŭrazili starabiełaruskija teksty, pierastvoranyja i asučaśnienyja Razanavym.

Zdavałasia b, što cikavaha siońniašni čytač moža znajści ŭ vielahurystych pradmovach-trenasach-paemach Kiryły Turaŭskaha, Mialecija Smatryckaha, Kiryły Trankvilijona-Staŭravieckaha dy Symona Budnaha? Akazałasia, i staraśvieckaje moža stać znoŭ aktualnym, kali da jaho dakraniecca ruka majstra. Razanaŭ dakranuŭsia i — zaciarušanyja pyłam stahodździaŭ tvory ažyli. 

«Uznoŭlenyja teksty doŭha lažali ŭ šufladzie, — tłumačyŭ paet. — Ja prosta čakaŭ — što budzie? Havaryli tvorcy, havaryli palityki, havaryli kulturołahi, usie havaryli, a hetyja tvory maŭčali. Jany čakali svajoj časiny. Jak zapasnaja družyna. A viedajecie, jaki ciapier čas? Čas svojeasablivaj bitvy, i naša zapasnaja družyna musić siońnia ŭvachodzić u dziejańnie i taksama ŭdzielničać u joj. Hetyja teksty havorać niešta toje, čaho navat my nie zdolnyja skazać».

Jak i kožny vialiki paet, Razanaŭ — jašče i tvorca movy. Čytajučy jaho teksty, časam bačyš, jak dzieści paetu nie chapiła dakładnaha słova, i jano tut ža ŭźnikła-prydumałasia. Niekali čechi zachacieli ačyścić svaju movu ad praźmiernaj zamiežnaj leksiki i zamiest «teatra» prydumali «dzivadła», a zamiest «žurnalista» — «navinar». I ja spytaŭsia, ci nie para i nam pravieści padobnuju moŭnuju reviziju?

Aleś Ściapanavič trochi padumaŭ i adkazaŭ: «Rabić heta treba aściarožna. Časam sapraŭdy ŭźnikaje situacyja, kali słova nie choča kłaścisia ŭ radok, i treba vynachodzić novaje. Ale ciapier nie samy spryjalny čas zajmacca słovatvorčaściu. Na hetym varta budzie akcentavać uvahu tady, kali naš dom budzie stajać tryvała. Samaje słavutaje słova, jakoje ja vynajšaŭ, — zaŭziatar, jano ŭvajšło ŭ movu, pryščapiłasia. Nu, jość i inšyja, mienš znakamityja, skažam tak, tvarasłovy. I jość takija tvarasłovy, jakija źjaŭlajucca svojeasablivymi tvorami, a nie słovami dla ŭžytku šyrokaha. Ale, paŭtarusia, z hetym nie budziem śpiašacca, chaj jano naturalna adbyvajecca».

Nie abminuli my i temy formatvorčaści, dzie Razanaŭ, jak užo havaryłasia, taksama išoŭ pa caliku. Karotkija paetyčnyja formy pryjšli da nas z Uschodu, sa staražytnaj Japonii, z Kitaja.

Tut možna zhadać choku — trochradkoŭi, ci tanku — piaciradkoŭi, na jakich bazujecca siaredniaviečnaja ŭschodniaja paezija. I ŭ Biełaruś pryjšła peŭnaja moda na pazyčanyja formy, u nas źjavilisia svaje chokuisty, tankisty i basioki (prychilniki Basio). Ja pacikaviŭsia, ci nie paŭpłyvali ŭschodnija paety na Razanava? Tym bolš jon u svoj čas pierakładaŭ taho ž Basio.

«Pierakładaŭ, ale paraŭnalna niadaŭna, — zapiarečyŭ paet. — Maje ž punkciry ŭźnikali nie ad znajomstva ź japonskimi choku, ź piersidskimi biejtami ci ź indyjskimi hatchami. Tak, ja byŭ znajomy z hetymi formami ŭschodniaj paezii. Ale punkciry ź imi nie supadali, jany ŭvachodzili ź imi ŭ dyjałoh, prasili, kab ja dapamoh im znajści ichniaje niepaŭtornaje miesca. Možna, viadoma, znachodzić niejkija pierahuki punkciraŭ sa zhadanymi ŭschodnimi formami, ale heta tolki pierahuki. Punkciry — asobnaja i admietnaja źjava jak u majoj tvorčaści, hetak, mahčyma, i troški šyrej».

Syn rasijskaha hieołaha z Tamboŭščyny, jaki pierad Druhoj suśvietnaj vajnoj apynuŭsia ŭ Biełarusi z hieadezičnaj ekśpiedycyjaj, Aleś Razanaŭ staŭ adnym z samych praniźlivych i mietafizičnych biełaruskich paetaŭ. Biełaruskaja mova siłkavała jaho, stała dla jaho tym biazdonnym akijanam, dzie jamu volna płavałasia. Hłyboka i šyroka, jak płavajuć u akijanskaj prastory sinija kity.

Razanava mnoha pierakładali za miažoj. Peŭna, jaho fiłasafičnaja paezija była adnolkava zrazumiełaj i dla jeŭrapiejca, i dla azijata, i dla afrykanca. Jak, naprykład, voś hety znom, jaki hučyć prosta i pierakanalna, jak tastamient: «Kožny narod maje / chacia b adzin hienijalny tvor, / i hety tvor — / mova». 

Ale najpierš svaju tvorčaść — svoj duchoŭny tastamient — paet pryznačaŭ dla nas, svaich suajčyńnikaŭ. I ŭ naš smutny iradaŭ čas, kali vorahi biełaruščyny robiać usio, kab źniščyć dušu nacyi — nacyjanalnuju kulturu, my nie abryniemsia ŭ duchoŭnaje žabractva i nendzu, a navat pabahaciejem, kali budziem vartymi spadkajemcami svaich hienijaŭ. 

U tym liku toj spadčyny, jakuju pakinuŭ nam Aleś Razanaŭ.

Клас
16
Панылы сорам
0
Ха-ха
1
Ого
0
Сумна
2
Абуральна
2