Nie viedaju, jak na inšych ad Minska napramkach, a ŭzdoŭž bresckaha niekalki tydniaŭ tamu adbyvałasia niezvyčajnaja mituśnia.

Pa sakavickim lesie, jašče pa­zimovamu zasiarodžanym, ale ŭžo trochi ździŭlenym rańniaj, nie pa časie, adsutnaściu śnieha, soŭhalisia pamiž drevami ludzi ŭ zialona­pamarančavaj vopratcy ź niejkimi pryładami ŭ rukach. Ich było šmat, vielmi šmat, abapał tak zvanaj «alimpijki», nibyta rychtavałasia, abo ŭžo išła, maštabnaja vajskovaja apieracyja. Karcinu dapaŭniali vohniščy, šyzy dym… Da taho ž, adny mužyki. Što praŭda, nie žanočaja sprava — źbirać śmiećcie pa zabrudžanym lesie, znosić da kučy i palić suchoje hallo…

«Da chakieja rychtujucca, usia Jeŭropa pajedzie», — vymaviŭ spadarožnik, susied pa leciščy. «Mo i da chakieja», — pahadziŭsia ja. I ŭsie, chto byŭ u aŭto, pačali ŭchvalać chakiej, bo za siamnaccać hadoŭ, što jeździm pa bresckim napramku na lecišča, hetki lichamankavy aŭrał nazirajem upieršyniu. «Heta ž treba — takuju kolkaść mabilizavać! — z zachapleńniem vyhuknuŭ susied. — Voś heta paradak!»

Praź jakich dvaccać chvilin my źviarnuli z «alimpijki» na Dziaržynsk, a jašče praz kolki — zakandybali pa «svaim» lesie…

Treba skazać, što ŭ našym lesie, na ŭskrajku Nalibockaj puščy, chavajecca ci nie ź dziasiatak dačnych tavarystvaŭ. Jość i stvoranyja niadaŭna, ale ŭ asnoŭnym, jak naša, isnujuć ź minułaha stahodździa, ad 60­ch hadoŭ. I les, što padstupaje da samaj aharodžy, sapraŭdy naš, bo tady ž, u 60­ch, byŭ nasadžany, tak by mović, pieršaprachodcami i ź ciaham času vyras, staŭsia nieadjemnaj častkaj znakamitaj na ŭsiu biełaruskuju historyju i prastoru puščy.

Jaki jon byŭ čyściutki, naš les, siamnaccać hadoŭ tamu, kali mnie paščaściła prydbać tut niedabudavanuju chatu! Daloka ad horada, ale inšaha i nie chaciełasia, bo ŭžo tady staličnaje navakolle dychała brudnym pavietram i vypareńniami śmiećcia.

Siońnia Minsk źziaje napamadžanaj čyścinioj, prybrana i roznakalarovaje navakolle. A brudnym pavietram i vypareńniami śmiećcia dychajuć lasy, niabačnyja z mahistralaŭ. U tym liku naš.

U mianie jość mara: chacia b adzin raz pahladzieć u vočy tamu, chto, navat nie ścišyŭšy chadu, vykidaje z šykoŭnaha aŭto (niešykoŭnyja nazirajucca tut zredku) polietylenavyja pakiety ź niedažavanaj, ad «Łukułavych balavańniaŭ», ježaj, butelki, bity posud ci, prypyniŭšysia, chucieńka ciahnie ŭ lasnoje kustoŭje staryja hazavyja plity dy inšyja niepatrebnyja rečy… Navat u hłybokim huščary, dzie tolki lasnyja ściažynki, možna natrapić na ciažkuju padrapanuju ladoŭniu ci saržavieły karkas byłoha «Zaparožca». Mo skinuty z parašutam?

Kaliści złačynnyja adnosiny da rodnaj pryrody tłumačylisia «kałhasnaj», tak by mović, śviadomaściu, narodžanaj savieckim ładam žyćcia. Častkova tak i było: da jakoha kamu miesca stan taho, što tabie nie naležyć? Ale ludzi, što sami karčavali svajo bałota i sadzili svoj les, dychali ažyŭšaj spradviečnaj śviadomaściu haspadaroŭ. Siońnia hetkich ludziej zastalisia adzinki. Jak i chatak z parosłymi mocham dachami… Na miescy inšych uzvysilisia kate­džy, z­za sucelnych aharodžaŭ danosicca vantrobny ryk bajcovych sabak, ciažki rok siarod nočy dy padchoplenaja recham hučnaja stralanina ź pietardaŭ…

Nie, «kałhasnaj» śviadomaściu siońniašnija śmiećcievyja złačynstvy nie patłumačyš. Zamiest «NIE MAJO» paradaksalnym, na pieršy pohlad, čynam źjaviłasia «MAJO». To bok usio, što vy ličycie stvoranym vami i dla vas, nasamreč majo. Usio schoplena — vaš les, vaša pavietra, vaša kryničnaja kopanka… Ja tut haspadar! Haspadar nie tolki taho, što chavaju za vysokim muravanym ci žaleznym płotam, ale i ŭsiaho, što isnuje vakoł.

Haspadar žyćcia.

Skul jany ŭzialisia, hetyja «haspadary», što źmianili dziedavy i baćkoŭskija «Zaparožcy» na šykoŭnyja zamiežnyja drandulety? Što ja pabačyŭ by ŭ ich vačach, kali b ździejśniłasia vyšejzhadanaja mara?

Naŭrad ci soram. Spres pahardu i strach.

Pahardu da «niehaspadaroŭ» i strach pierad «haspadarom» vyšejšym, až da najvyšejšaha nad usimi.

Heta moža padacca dziŭnym, ale mienavita stracham narodžanyja tyja «haspadary».

Zahadaje vyšejšy «haspadar» dažerci vykinutuju ježu — dažruć.

Zahadaje prybrać hory śmiećcia — prybiaruć.

Zahadaje być patryjotami — buduć.

Zahadaje pradać Ajčynu — pradaduć.

Bo strach zaŭsiody pakidaje miesca dla brudnaha ŭčynku ciškom.

Ciškom zabrudzić.

Ciškom zastrelić.

Ciškom zachapić.

…Chakiej, miž inšym, z usioj jahonaj Jeŭropaj i astatnim śvietam da «vajskovaj apieracyi» pa ačystcy lesu ŭzdoŭž «alimpijki», jak akazałasia, zusim nie datyčny. Praz kolki dzion byłoje Kojdanava, što ŭžo dziesiacihodździ zabrudžana proźviščam balšavickaha kata, naviedaŭ Alaksandr Ryhoravič Łukašenka.

Haspadarskaja sprava.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?