Maks Viniarski. My nie škadujem!

Kab žyć, nam vypała cikavaja časina.
Kali pryjšoŭ jašče raz čas śvitalny,
Šlachi nas pryviali da skryžavańnia,
I kožny musić zaraz šlach abrać.
Kudy pajści? Čamu žyćcio addać?
Siabram? Krainie? Voraham? Svabodzie?
Tamu, chto pry uładzie, mović «hodzie!»
Albo, jak «rab da vieku», pramaŭčać?
My razam rušyli da zyrkaha śviatła.
Nas nie spynili kuli dy kajdany.
My nie škadujem pra svoj šlach abrany,
Navat kali nie vyjdziem ź niebyćcia.

Listapad 2021. Dasłana ŭ liście z kałonii «Vićba»

Bałada pra vierasovy miod. Pierakład Usievałada Ścieburaki

Toj trunak vierasovy
viadomy byŭ zdaŭna —
ad mioda saładziejšy,
pjančejšy ad vina.
Majstry jaho varyli,
i potym toj napoj
taiŭsia pobač ź imi
ŭ piačorach pad ziamloj.

Pryjšoŭ karol šatłandski,
i paliłasia kroŭ —
jon niščyŭ plemia piktaŭ,
ckavaŭ, niby źviaroŭ.
I pa čyrvonych horach
pahonia hnała ich,
pakul nie ścich apošni
ludziej maleńkich uzdych.

Leta iznoŭ u krai,
vieras barvaj haryć.
Dy tolki niama nikoha,
chto moža toj miod varyć.
U mahiłach biezymiennych,
Dzie ŭpali, tam i lahli,
maleńkija miedavary
śpiać u syroj ziamli.

Pa vierasovaj pustcy
jedzie karol na kani,
pčoły huduć tryvožna,
płača kułon* ŭ vyšyni.
Jedzie karol, złujecca:
chiba usio darma?
Nad vierasam ja panuju,
a miodu ź jaho niama!

I tut ža jaho vasały,
chto pobač byŭ na kani,
pilna iznoŭ abšukali
pustki i kamiani.
Znajšli jany dvuch apošnich,
na čyj patrapili śled, —
pikt-baćka i syn-padletak
vyjšli ź piačory na śviet.

Karol pahladaŭ zvysoku
na hetych dvaich, na ziamlu,
a pikty zaciata maŭčali
pry śvicie i karalu.
Padvodziać maleču da prorvy,
mora ŭnizie šumić:
«Svabodu darujem za viedy,
jak ź vierasu miod varyć!»

Spakojna stajali abodva,
stary pikt i pikt mały,
vieras hareŭ na ŭzhorkach,
unizie hrymieli vały.
I raptam pramoviŭ baćka
i stała vakoł cišej:
«Ja maju skazać dva słovy
dla karaleŭskich vušej!»

«Starejšym žyćcio darahoje —
ja kožnuju chvilu lublu
i miodu sakret adkryju!» —
pryznaŭsia jon karalu.
Hołas jaho to cišaŭ,
to nabiraŭ uzdym:
«Ja navuču varyć vas,
dy nie pry synie maim!

Chłopcu žyćcia nie škoda
i hałavy na plačach…
Ale ja straču honar
ciapier u jaho vačach.
Skińcie jaho sa stromy
uniz, dzie šumić pryboj.
Słova svajo strymaju —
budzie ŭ vas napoj!»

Chłopca tady schapili,
ruki ściahnuli vuzłom,
uniz šturchnuli z abryvu
u mora na zhubu i złom.
Mora nakryła chvalaj,
kryk u hłybiniach źnik,
i prahučali słovy,
što moviŭ apošni pikt.

«Praŭdu tady skazaŭ vam:
haračy narod małady!
Tym nie chapaje hartu,
chto nie haliŭ barady.
A ja nie bajusia pakutaŭ,
nie strašać ahoń i lod.
Niachaj sa mnoj pamiraje
moj vierasovy miod!»

* Kułon — vid ptušak ź siamiejstva bakasavych.

Pierakład z anhlijskaj «Heather Ale» by Robert Louis Stevenson

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0